29 października 2013

Spotkanie autorskie z Ireną Matuszkiewicz


Dnia 24 października 2013 roku gościliśmy w naszej bibliotece Irenę Matuszkiewicz, autorkę wielu wspaniałych i poczytnych książek.  Spotkanie było bardzo udane. Pisarka okazała się miłą i kontaktową osobą. Na początku opowiadała czytelnikom o trudach tworzenia. Ona sama w trakcie pracy nad książką musi mieć absolutny spokój. Zamyka się w domu, nie odbiera telefonów i nie spotyka się ze znajomymi tylko pisze. Napisanie jednej powieści zajmuje jej około roku. Dopiero, gdy postawi ostatnią kropkę nadrabia towarzyskie zaległości. Mówiła jak ważne jest porozumienie między autorem a redaktorem z wydawnictwa. Czasem nieodpowiedni redaktor może zniechęcić pisarza do współpracy. Pytaliśmy, co robiła zanim została dziennikarką - po studiach polonistycznych nie uczyła w szkole, ale pracowała jako urzędniczka w  Radzie Narodowej. Jednak to zajęcie nie dawało jej zadowolenia i zaczęła szukać innej posady - została redaktorem naczelnym w gazecie zakładowej, a potem dziennikarką w tygodniku regionalnym "Kujawy", w którym przepracowała ponad dwadzieścia lat. Po przejściu na rentę z potrzeby serca  (i domowego budżetu) zaczęła pisać i tak powstała pierwsza książka "Agencja złamanych serc". Najpierw pisała  lżejsze romanse, później zabrała się za biografie np."Przebudzenie" czy sagi rodzinne np. "Przeklęte, zaklęte". Pani Irena zdradziła nam skąd czerpie pomysły do swoich książek. Wbrew pozorom nie jest to tylko fikcja, ale przede wszystkim  rzetelna obserwacja rzeczywistości (nawyk wyniesiony z pracy w redakcji). Każda jej powieść ma korzenie w autentycznym wydarzeniu np. wybuchy i zamachy we Włocławku i Toruniu naprawdę miały miejsce,  lokalny mafioso Kazimierz Dominik ma swój realny odpowiednik, a "Pająki" żyją i mają się dobrze. Czasem jednak rzeczywistość może przyćmić fikcję, jak opowiedziana przez autorkę historia odnalezienia zgubionego oczka z pierścionka. Pisarka  mówiła o  swoich lekturach - kiedyś pochłaniała książki od początku do końca, dziś tylko  je czyta i nie wszystkie do końca - na niektóre szkoda jej czasu. W trakcie rozmowy okazało się, że największym sentymentem darzy  bohaterkę "Przeklętych, zaklętych" Marcjannę Patok, natomiast jej ulubioną postacią literacką w ogóle jest Bogumił Niechcic. Na pytanie czy  lubi spotkania z czytelnikami, autorka odpowiedziała, że bardzo lubi, ale gdyby ciągle jeździła na spotkania to nie miałaby czasu na pisanie nowych książek. Pod koniec spotkania Irena Matuszkiewicz podpisywała książki i wpisała się do kroniki biblioteki. Żegnając się, życzyliśmy autorce dużo zdrowia, sił do pracy, twórczej weny i wydania wielu nowych książek.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz